Od początku trwania programu dzięki ofiarności darczyńców udało się objąć pomocą aż 8700 rodzin z Aleppo. Ze względu na stale malejące zainteresowanie Syrią dziś nie obejmujemy pomocą wszystkich, którzy są w potrzebie, a otrzymywały pomoc tylko przez jakiś czas trwania programu. Tylko dzięki ofiarności nowych darczyńców nie będziemy musieli odmawiać rodzinom wsparcia.

Pani Evelynn: “Mieszkam sama. Jestem wdową i nie mam żadnego źródłą utrzymania. Wszyscy moi bliscy wyjechali za granicę. Mój dom był dwukrotnie celem ostrzałów. Otrzymuję pomoc, ale najgorsza jest samotność. Gdyby nie Kościół, byłabym całkiem sama. Jesteśmy zmęczeni tą wojną. Dziękuję wszystkim darczyńcom. Oby Bóg Was chronił przed podobnymi doświadczeniami.”

Pan Imad: “W mojej rodzinie jest nas pięcioro – ja, moja żona i troje dzieci. Dwóch się uczy na uniwersytecie, a jedno jest w szkole. Czasem uczę prywatnie j. angielskiego, ale nie mam stałej pracy. Moja żona jest sparaliżowana. Jesteśmy zależni od tej pomocy. Jesteśmy zadłużeni. Przed wojną żyliśmy skromnie, ale na wszystko nam starczało. Nie chcę, aby przez tą wojnę moje dzieci pozostały bez wykształcenia, jednak ono w Syrii jest bardzo kosztowne. Czuję się okropnie z myślą, że po prostu nie wszystko mogę zapewnić swojej rodzinie. Wojna nadal trwa, to jeszcze nie koniec.”

Pani Maha: “Jestem panną, ale mieszkam z moim bratem i naszym ojcem. Moja mama nie żyje, a tata ma 77 lat. Mój brat czasem pracuje na zlecenie jako malarz pokojowy. Przed wojną mieliśmy oszczędności i dobrze nam się żyło, nawet pomagaliśmy innym. Teraz wszystko się zmieniło, a wiem, że niektórzy są w jeszcze większej potrzebie. Poza tym ta wojna nawet zmieniła nasze myślenie. Jeden z moich braci wyemigrował po tym, jak zniszczono jego dom. Gdzieś w nas siedzi złość, bo mieliśmy dobre życie i nam je odebrano. Ciągle się boimy, czy walki wrócą do Aleppo. Jedyna nasza ostoja to wiara w Boga. Niech on pobłogosławi darczyńców.”